Jak pokazało życie nie musieliśmy długo czekać na reakcję Polskiego Związku Hokeja na Lodzie na ostatnie wypowiedzi sternika Naprzodu dla Gazety Wyborczej. Jednak ironiczny ton w jakim Prezes dr Zdzisław Ingielewicz próbuje zdyskredytować Janusza Grycnera, odwdzięczając się pięknym za nadobne, jasno pokazuje, że obu panom podczas tej prywatnej wojny dawno puściły nerwy.

 

Szkoda tylko, że brak profesjonalizmu rykoszetem uderza w kolejny polski klub, którego młodzież poważnie zastanawia się nad dokonaniem sportowych wyborów.
Przedstawiamy odpowiedź PZHL na ostatnie wypowiedzi Prezesa Grycnera.

PRZEPIS NA MĘCZENNIKA

Wynika z wywiadu jakiego udzielił Prezes J. Grycner red. M. Blautowi (GW Katowice) i z historycznych informacji. Oto on:
1. Być przez wiele lat prominentnym działaczem hokeja na lodzie. W tym przypadku funkcje w Zarządzie w latach 1996-2004. W latach 2002-2004 Wiceprezes Zarządu ds. marketingu.
2. Odżegnać się od udziału w tworzeniu przez lata przepisów. Nazwać to buntem wobec głupich przepisów.
3. Mieszać często w środowisku. Nazywać to krytyką PZHL.
4. Zadłużyć prowadzony klub na kilkaset tysięcy złotych wobec zawodników.
5. Próbować wystąpić w rozgrywkach pod innym szyldem, bez pewnego finansowania na kolejny sezon.
6. Traktować Prezesa PZHL jak idiotę, który nie dostrzeże, że przedkładane dokumenty są sprzeczne ze sobą i nie trzymają się tak zwanej kupy, a klub nie ma realnej możliwości zakończenia sezonu bez nowego zadłużenia.
7. Kłamać, wierząc w to, co się mówi, zwłaszcza gdy chodzi o pieniądze z m. Katowice i enigmatyczne deklaracje z KHW.
8. Wiarygodność zastąpić tupetem.
9. Bić się mocno w cudze piersi.
10. Podlać to wszystko sosem problemów osobistych, deklaracją zaangażowania i wielkiej miłości do hokeja.

Oczywiście, w innych przypadkach kandydatów na błogosławionych zestaw warunków może być nieco inny.
Przedkładam pomysł, by przystąpić do procesu wyniesienia Prezesa Janusza Grycnera na ołtarze, jako pierwszego męczennika polskiego hokeja.

 
dr Zdzisław Ingielewicz
Prezes PZHL

——————-

W artykule red. Macieja Blauta „Często krytykowałem związek, dostałem za to po d….” (Gazeta Wyborcza Katowice, 26.10 br.) Janusz Grycner, prezes Naprzodu Janów przedstawił swoją wersję wydarzeń, które doprowadziły do niedopuszczenia klubu z dzielnicy Katowic do gry w I lidze hokejowej w sezonie 2011/12. Szkoda, że w swojej opowieści pominął kilka istotnych kwestii, które znacząco wpływają na całą sprawę i zmieniają postać rzeczy.

Prezes J.Grycner czuje się załamany, że łatwo przekreślono to, na co przez tyle lat pracował. Niestety sam jest temu winny, bo przed obecnym sezonem PZHL kilkakrotnie dawał mu szanse, aby janowianie zagrali jednak w I lidze. Absolutnie nie miały na to wpływu jego wcześniejsze relacje z PZHL.

Pierwszą otrzymaną szansą, co przyznaje sam Pan J.Grycner, była decyzja Komisji Odwoławczej PZHL, która na posiedzeniu 20.08 br. przywróciła klubowi termin zgłoszenia zespołu do rozgrywek I ligi. Zgodnie z tym orzeczeniem, granicznym terminem zgłoszenia był 26.08 br. KO PZHL zobowiązała klub do dostarczenia w tym terminie do WGiD PZHL dokumentów wymaganych przy weryfikacji drużyn i zawodników, a prezes J. Grycner potwierdził, że wyznaczony termin jest wystarczający. Tymczasem klub z Janowa stosowne dokumenty nadesłał dopiero 22.09 br., a uzupełnił 26.09 br., czyli dopiero na 5 dni przed startem rozgrywek (!). MUKS Naprzód Janów nie dotrzymał więc wyznaczonego przez KO PZHL terminu i w związku z tym 1.10 Komisja utrzymała w mocy decyzję WGiD z 27.09 br. o odrzuceniu wniosków MUKS Naprzód Janów o zatwierdzenie drużyny do rozgrywek I ligi i zatwierdzenie zawodników tej drużyny do rozgrywek w sezonie 2011/12.

Pomimo takiej decyzji Komisji Odwoławczej PZHL Prezydium Zarządu PZHL dało prezesowi J.Grycnerowi kolejną szansę, aby przedstawił zabezpieczenia finansowe na grę w I lidze, które pozwolą Zarządowi PZHL na zmianę orzeczenia KO PZHL. Niestety z tej szansy Pan J.Grycner także nie skorzystał. Twierdzi, że przedstawił odpowiednie dokumenty z KHW (umowę) i innych podmiotów oraz Urzędu Miasta, tymczasem w dalszej części artykułu sam sobie przeczy twierdząc, że nie miał szans na dotację w 2011 roku, a dopiero w styczniu 2012 roku. Nawiasem mówiąc wiceprezes PZHL Rafał Wysocki wciąż nie otrzymał odpowiedzi z UM Katowice jakiej wysokości owa styczniowa dotacja miałaby być i pod jakim warunkiem miałaby być wypłacona.

PZHL nie będzie komentować sytuacji zgłoszenia do I ligi MUKS Naprzodu Janów w miejsce KKS Naprzód, który posiada zaległości wobec zawodników (także zagranicznych) sięgające 300 tysięcy złotych. W tym miejscu głos powinni zabrać sami zainteresowani. O wiarygodność prezesa J.Grycnera można zapytać też sędziów, którzy z opóźnieniem otrzymywali należne opłaty meczowe, także w obecnym sezonie hokejowym. Nieprawdopodobnie brzmi stwierdzenie prezesa J.Grycnera, że miasto zasugerowało mu zgłoszenie do I ligi MUKSu, bo w rozmowach z PZHL przedstawiciele Katowic jednoznacznie twierdzili, że obawiają się, że jeśli MUKS będzie posiadał także drużynę pierwszoligową, to pieniądze przekazane na grupy młodzieżowe trafią de facto na spłatę zadłużenia wobec zawodników i innych podmiotów.

Nieprawdą jest, że PZHL przeprowadził sondę wśród klubów I ligi nt. udziału Naprzodu w tych rozgrywkach. 14.10 br. do PZHL trafił zbiorowy mail od klubów I ligi hokeja na lodzie sprzeciwiający się grze MUKS Naprzód w I lidze, w którym nie było wskazania, jakie kluby się pod tym podpisują. W związku z tym PZHL postanowił ustalić jak w rzeczywistości wygląda ta sytuacja w konkretnych klubach. Z uzyskanych odpowiedzi wynika jednoznacznie, że żaden z klubów I ligi nie opowiedział się za przywróceniem Naprzodu do rozgrywek. Warto jednak zaznaczyć, że głosy klubów I ligi nie były argumentem przy podejmowaniu decyzji przez Prezydium Zarządu PZHL, które taką uchwalę podjęło już wcześniej, a mianowicie 4 października br.

Powyższe argumenty jasno dowodzą, że brak Naprzodu Janów w rozgrywkach I ligi to nie brak dobrej woli Związku i odgrywanie się na Panu prezesie, a tylko i wyłącznie działanie Pana J.Grycnera, a raczej jego brak, aby wykorzystać szanse jakie dał PZHL, by MUKS Naprzód Janów zagrał jednak w I lidze hokejowej.

 
Patryk Rokicki
Rzecznik Prasowy PZHL